Jestem zła i to cholernie, ale nie wiem jak o tym napisac. Przez cały tydzień gdy mama była w szpitalu prałam, sprzątałam, zmywałam( czego nie nawidze ) nawet wczoraj przed jej przyjazdem na wekend z warszawy ze szpitala posprzątałam cały dom . A dzisiaj ja poprosiłam o jedno, czy mogła bym jutro pojechac do lublina ale powiedziała nie, uzasadnienia tejze decyzji juz nie usłyszałam poprostu nie bo miała taki kaprys. Ja wiem ze to moja mam i ze narazie jeszcze mowi co moge a co nie ale uwazam ze mi tez sie cos nalezy po tym ciezkim tygodniu prania i sprzatania.Staram sie wspierac ja jak tylko moge. Wiem ze sie załamała po tym jak dowiedziała sie ze ma raka, ale ja rowniez.Czy ja prosiłam o tak wiele ?? W zeszył roku na urodziny dostałam świetny rower a w tym ...... nic. Niektorzy moga powiedziec ze jestem materialistką, moze i tak jest, ale czy ja tak duzo wymagam ??